| Biuro Turystyki Kajakowej AS-TOURS | PROZONE - wypożyczalnia kamer GoPro! | KONKURS RELACJA MIESIĄCA |

Znalezione wyniki: 17

Wróć do listy podziękowań

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez eltech
11 stycznia 2014, o 20:49
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Pilicą 10zł od osoby Last Minute

Ewa napisała:
Czekam na zdjęcia i opowieści:-)

Zdjęć (jak zwykle) nie zapodaję, bo jam jest mocno "niefotograficzny" ale opowieść , a jakże zapodam. Było tak:
Umówiłem się ze STALKEREM, że pojedziemy na Pilicę razem. Nockę poprzedzającą wyjazd przeżyłem w lekkim niedospaniu oraz w stresie zaniepokojony "zniknięciem" Wanny.( W zasadzie, to cały czas się niepokoję) Stalker z dokładnością przedwojennej kolei przybył do mojej sadzawki o umówionej godzinie (5.15). Łódeczki sprawnie zapakowaliśmy na pokład mojej taczki motorowej i sruuu w drogę. Troszkę ją pomyliłem więc jazda trwała ździebko dłużej niż powinna i w Tomczycach byliśmy o 7.20. Bez problemu znaleźliśmy ukrytą w lesie stanicę Andrzeja z BTK Spływanie. Cóż za piękna lokalizacja! "Odkryłem Amerykę". Dla mnie wymarzona "meta" do zostawienia taczki i spłynięcia do Wawy. Na wodę spuściliśmy się o 8.30 przy moście w Tomczycach. Mieliśmy cmykać do Domaniewic pod prąd ale jednak łódka Stalkera nie bardzo nadawała się do takich zabaw więc popłynałem sam, a Stalker zaczekał na resztę uczestników by razem z nimi spłynąć z Domaniewic. No i tak sobie płynąłem i płynąłem pstrągowo, aż ok 3 km za mostem w Nw. Mieście spotkałem całe spływające Towarzycho. Gdybym wypłynął tak, jak planowałem czyli o 7.30 zdążyłbym dopłynąć na moment startu w Domaniewicach. Ale i tak krzywdy nie miałem, bo Pilica nie jest łatwą rzeką do pływania pod prąd zwłaszcza w takich jak dzisiaj wietrznych warunach. Chwilami płynąłem 1,5 - 2 km/h jak powiało w pysk. I było płytko. Ale najpiękniejsze w pływaniu o tej porze roku jest dla mnie to, że nie ma człowieków na brzegach. Cisza, spokój, Soluś, Ropuszek i Pilica. Mniam! Jak się okazało połowa uczestników, którzy się zapowiedzieli zdezerterowała. Ale i tak było wspaniale. Poznałem Hanię, która przejechała prawie 300 km, żeby z nami popływać, czym wzbudziła mój szacun tudzież podziw wielki, a jakże.
No i Kol Eltecha (z synem) poznałem, który pod nieobecność Wanny robił za szefunia ale tak skromnie i taktownie, że właściwie niezauważalnie. Andrzej (z BTK Spływanie) przygotował pyszną wyżerkę (grochówka, kiełbaski, naleweczka). Jak zleźliśmy z wody, to od razu można się było przy ognisku ogrzać. Zal tylko dupę ściska, że musiałem dość wcześnie opuścić Towarzycho. Część Koleżanek i Kolegów postanowiła zostać do jutra w gościnnej przystani Andrzeja i jeszcze popływać. Pogoda nam dopisała jak bum cyk cyk i łojda dana! Niechby tak było całą zimę (jak dla mnie). Jakże się cieszę, że się wybrałem! A te.... siedziały w betonach...!!! :D Myślę, że ci Koledzy, którzy robili jakieś fotki wrzucą je tutaj niebawem.
Napiszcie jak było wieczorem... :D Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspaniałe spotkanko. Do zobaczenia na wodzie! :)
przez Ropuch
11 stycznia 2014, o 21:32
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez eltech
11 stycznia 2014, o 22:47
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.
przez eltech
12 stycznia 2014, o 16:42
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Pilicą

Pora na parę moich słów po spływie :)

Tym razem zdradziłem mojego dmuchawca na rzecz plastiku. Jak na pierwszy raz w kajaku jakoś sobie radziłem. Organizator ostatecznie przekonał mnie jednak do dwójki. Wiosłowało się tym pewnie trochę ciężej niż jedynką, ale na pewno łatwiej niż w dmuchawcu.

W Domaniewicach zwodowałem się jako pierwszy. Chciałem zapoznać się z nowym sprzętem. Trochę mnie poniósł prąd, bo z początku bałem się wywrotki i nie chciałem ustawiać się bokiem do nurtu by zawrócić. Przyzwyczajony jestem, że dmuchańcem można jednak kręcić się nawet w kółko. Za pierwszą wyspą na spokojniejszej wodzie poczekałem na resztę i razem już płynęliśmy w rozciągniętej grupie.

Pilica jest bardzo urozmaiconą rzeką. Obfituje w sporo wysp, bocznych odnóg, mielizn. Jakby Wisła czy Bug w miniaturze. W połowie spływu pozwoliliśmy sobie z Eltechem nawet na wzajemny abordaż na środku rzeki i zamianę jednostek ;) Wody było najwyżej do pasa, ale w razie kąpieli nie byłoby przyjemnie choć wesoło na pewno. Niektórzy na to liczyli ;)

Bez pośpiechu dopłynęliśmy do celu, choć osobiście czułem mały niedosyt i lekki żal, że to już koniec. Organizator, http://www.splywanie.pl/ zadbał jednak o wszystko, zapraszając nas na swoje pole namiotowe na wyborną grochówkę i kiełbasę przy ognisku. Choć starym wilkom rzecznym wystarczyłby kawałek łąki, to na miejscu było wszystko, co potrzebują nawet najbardziej wybredni spływowicze np. wiata ze stołami, ławami i grillem, miejsce na ognisko z rusztem, WC, prysznice, prąd, oświetlenie itp.

Przy okazji chciałbym podziękować organizatorowi, Panu Andrzejowi za udostępnienie sprzętu i transport, Lechowi za podwózkę i wszystkim za wesołe towarzystwo i wsparcie w moim kajakarskim-plastikowym debiucie ;)

Z tego co się zorientowałem, to z naszego forum była Hanna, Eltech z synem, Ropuch i ja. Wzmocniła nas ekipa z Puław i Andrzej-Stalker przybyły z Ropuchem. Tu wszyscy uczestnicy spływu i organizator:

https://lh4.googleusercontent.com/--GG4aluOjgU/UtLCaPrG61I/AAAAAAAABOw/q-7VWeva_es/w765-h574-no/DSCN2176.JPG

Więcej fotek znajdziecie tu: https://plus.google.com/photos/117878250709706101181/albums/5968033901236728897
przez Predator
12 stycznia 2014, o 20:19
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Pilicą

Powiem wprost: Życie jest piękne! :D
przez Ropuch
12 stycznia 2014, o 23:16
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Zimowy spływ Pilicą

Cześć,

Dziękuję wszystkim za przemiłe towarzystwo :). Cieszy mnie to że są tacy ludzie jak Wy którym się chce i można zrobić wspólnie coś fajnego. Przesyłam linka do zdjęć ze spływu:
https://plus.google.com/u/0/photos/100622799251797747463/albums/5968468890132180337 .

Pozdrawiam i do zobaczenia na wodzie!
przez STALKER
13 stycznia 2014, o 22:47
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Orzysz - Ełk - Rajgród - Augustów.

Wyjazd, bez planów. Wyjeżdżałem z plecakiem na ramionach i namiotem na głowie (ręce, prawie wolne) bez planów. Jechałem do Zakopanego, czy innego z grubsza wymyślonego celu. Wracałem zupełnie inną trasą. Poznawałem kraj i ludzi.
Ja sądzę, że każdy z nas, przyszłych uczestników, ma niepodważalne prawo wypowiedzi. I każda wypowiedź, może być oceniona i zaakceptowana lub nie. Tak jak pisałem, mój zarys planu jest taki, że docieramy wszyscy, na podwórko agroturystyczne, pana Krzysztofa Lacha, wieś Buczki (zaraz za Szeligami, J.Selment Wielki). I tam dokonuje się mityng przy ognisku, wieczorem. Spanie, gdzie kto chce. W namiotach na podwórcu (dużym), lub nad jeziorem. Są kwatery, w bardzo przystępnych cenach. Ranek, śniadanka i płyniemy, tam, gdzie ustaliliśmy poprzedniego dnia. I teraz (samochody zostają) docieramy do któregoś z krańców, nocujemy, dnia następnego albo ,,byczymy się", albo wracamy do punktu wyjścia. Jeśli po drodze uznamy, że warto zatrzymać się na dłużej, zostajemy. Jeśli uznamy że trasę warto poznawać dłużej... wszystko ustalamy na miejscu. Nie warto wiązać się sztywno, z jakimś mocno wymyślonym planem, bo nie jesteśmy wyprawą arktyczną, która musi wyliczyć sobie każdą rybę i ew. każdego psa ciągnącego sanki, zjadającego tę rybę. Ewentualnie nam służącego, jako pokarm. I tu, nie wolno pomylić się.
Ale my popłyniemy, przez cywilizowany kraj itd.
Moje poprzednie zamiary, były takie, że każdy uczestnik stanowi część gromady, ale gromada, nie jest zobowiązana do opieki nad uczestnikiem. Aby nie było, że jak Wiechu zachlał, to reszta musi na delikwenta czekać. Jeśli komuś w drodze, wyskoczą bąble na tyłku i zacznie płakać, to całe stado wyje razem z nim. Pamiętamy, jak ,,turyści" zmierzali do Klondike. No trupów ci na szlaku,tu, nie będzie. Każdy rękę poda. Ale safandulstwo, samo siebie ukarze. Rankiem, wstajemy,ogarniamy się i nie czekamy aż ktoś wyśpi się... Czy mam już wstępnie pytać, imć Lacha, o pozwolenie na założenie pierwszej bazy?
przez kuna
16 stycznia 2014, o 10:24
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Orzysz - Ełk - Rajgród - Augustów.

Miej litość, Lechu! Zawsze brałem z marszu, wiedząc co nie co! Dlatego jakby zrezygnowałem z pierwszej trasy, z Jeziora Orzyskiego w stronę Ełku na Augustów, na rzecz spokojniejszej eksploracji. Czyli, Wieś Buczki, nad Jeziorem Selment Wielki, gdzie dojeżdżamy i zostawiamy pojazdy, rozpalamy ognisko i przy posiłku dyskutujemy. Mamy do wyboru kilka tras, w których rowery i wózki do rowerów, nie będą potrzebne. Wystarczą tylko, wózki i ręce. Najłatwiej nam będzie, rozgrzać się trasą do Rajgrodu. Tam na półwyspach, w lesie, jest dużo miejsc na biwaki. Wracamy do punktu wyjścia, dnia następnego. Następnego dnia, pływadła przenosimy do rzeczki Ełk przy ulicy Suwalskiej i ciągniemy w górę. Jeśli poradziłem sobie mając lat czternaście, to poradzę sobie i teraz. Jeziorko Haleckie,trzeba wiedzieć gdzie wpływa z drugiej strony rzeka, zarośnięta trzciną.
W Stradunach na maleńkiej tamce, mamy przenioskę na 15metrów. J. Straduńskie i lekkim nurtem, 250 m. osiągamy J. Łaśmiady. Wieś Malinówka. W prawo skosem, do Sajz, jest pole namiotowe, ale kilkaset metrów dalej, drugie, dzikie. W lesie i bardzo uczęszczane przez wszelkiej maści, takich jak my. Przystanek Alaska!
Nocleg. Przy ognisku zastanawiamy się, czy płyniemy dnia następnego, do dawnej stolicy Jaćwingów, Starych Juch. Czy Ełkiem (niektórzy nazywają ją, Łaźna Struga) w górę, do Puszczy Boreckiej. Tam, mamy kilka sporych jezior. Jeśli w górę, to z noclegiem. Lasy i górki wokoło. Jakby mniejsze Bieszczady. Jeśli na Stare Juchy, to obiedzie, zdążymy z prądem, na Ełckie, przed nocą. Dopływamy do Ełckiego i kierujemy się kilometr, w lewo. Na pusty cypel. Czysty, byłem tam jesienią 2013 r.
Po noclegu, dzień wolny od pracy. Ogłaszamy święto państwowe. Kto chce, idzie na plażę, 100 dalej. Inni, zwiedzają miasto. Jeszcze inni płyną na Sunowo, próbują dopłynąć do Woszczelskiego i dopaść do Sawindy. Cudowna wyspa tam mieszka. Kochani, jakimi ja mapkami będę Wam czarował, skoro każdy widzi, jaki koń jest.
Każde z Was, ma w domciu mapy google i może podróżować paluchem, do woli. A ze mną, jakby przewodnikiem, będzie łatwiej, w realu. Obiecuję ciężki tydzień.https://www.google.com/maps/preview?hl=pl#!q=E%C5%82k+19-300&data=!1m4!1m3!1d2171!2d22.4321295!3d53.8229598!2m1!1e3!4m15!2m14!1m13!1s0x46e1b97f3761e307%3A0x5341066a14824162!3m8!1m3!1d24043978!2d-95.677068!3d37.0625!3m2!1i1280!2i708!4f13.1!4m2!3d53.8280529!4d22.3646629&fid=7
Na pewno!
przez kuna
16 stycznia 2014, o 22:37
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Wieprz 23-25.05

Tak, jak Maga zaproponowała w "Kajakarskiej bazie w Wawie" płodzę nowy temacik. Jest propozycja spływu "świńską" rzeką 23 - 25 maja z Trawnik do Szczekarkowa (ok 100 km). Póki co skład jest nastepujący:
Hania
Maga
Puciek (syn Ropucha)
Ropuch
Ma być zdrowo i orgiastycznie, czyli czosnek, wóda i seks... Zapraszamy mało spiętych, wyluzowanych Ludzików...! :)
przez Ropuch
8 maja 2014, o 10:47
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Wieprz 23-25.05

Hej Dziewczęta oraz Chłopcy!
Plan jest taki: W piątek 23 maja godz. 18.03 zajeżdżam (oczywizda z piskiem opon) swoją taczką motorową w okolice mostu drogowego w Trawnikach (400 m poniżej na prawym brzegu). O 19.11 spuszczamy się na wodę i spływamy 2,5 km, by oddalić się od cywilizacji. Tam zalegamy na noc. Niesłychanie wyspani ruszamy następnego dnia na niesłychanie morderczą trasę groźnej (niesłychanie) Świńskiej Rzeki czyli ok 40 km, by po dramatycznej walce z wodnym żywiołem stanąć na zasłużony odpoczynek w okolicach niesłychanie pięknej miejscowości zwanej Łęczną. Tam w godzinach wieczornych rozpoczniemy degustację wspomnianych we wcześniejszych postach wiktuałów. Oczywizda zachowując niesłychanie znany w naszym środowisku umiar i kulturę ich spożycia. Rano, w niedzielę, ruszamy niesłychanie wypoczęci i zregenerowani napojami (przez niektórych uważanych za izotoniczne) w dalszą drogę, by po ok 30 km dotrzeć do niesłychanie pięknej przystani zaprzyjaźnionego Pawła Szczepaniaka w Szczekarkowie (tuż za Lubartowem). Ten niesłychanie morderczy spływ zakończymy wspólną biesiadką na gościnnej ziemi Pawła, po czym niesłychanie wypoczęci i zresetowani rozjedziemy się, każdy w swoją prozę życia...
Jeśli z mojej sadzawki (i okolic) będzie większa ilość chętnych, mogę wziąć przyczepę kajakową (12 kajaków) oraz zapewnić sprzęcior (Wigraszki dwójki-nówki sztuki). Wypożyczenie kajaka 35,-/doba, a koszt transportu, to się zobaczy, bo to zależy od ilości płynących. Po prostu podzielimy równo na siebie zużytą na ten cel kasiorkę.
Jeśliby powszechnie znani i lubiani Maga oraz Prus zechcieli do nas dołączyć chociaż na jeden dzionek, to w Łęcznej byłoby cacy. Oczywizda będziemy niesłychanie uradowani. :)
Ps. Pierdóły logistyczne (kto z kim jedzie, czym i kto, komu siedzi w drodze na kolanach) na priva proszę.
No, to pa! :)
przez Ropuch
12 maja 2014, o 11:19
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kajakarska baza w Wawie

Hej! Dziewczęta oraz Chłopcy!
Wczoraj wyskoczyłem na powodziową Wisełkę. Kto był nad rzeką, ten wie, że jest, oj jest, po czym pohasać...
Cmyknąłem z WKW w górkę do "golasów" i z powrotem. Oczywizda płynąc pod prąd cwaniakowałem, bo nawet chwilowe wystawienie się na nurt było bez sensu. Waliło "to to" ze 20 km/h. Ale za to z powrotem jaka jazda...!Szkoda, że nie miałem czasu wywieźć się do "Kazika" i spłynąć. Rekord murowany...! Moment i byłem w klubie. Swoją taczkę motorową miałem zaparkowaną na wale, bo cały klub był już pod wodą. Zapakowałem na nią Solusia i miałem odjeżdżać, gdy nagle podjeżdża na rowerze człowiek i mówi, że tuż za klubem (w górę rzeki) toną jacyś ludzie, prawdopodobnie trzy osoby, że są tam jacyś policjanci i proszą mnie (pewnie widzieli z daleka kajak na dachu), żebym tam podpłynął. Jeszcze nigdy, tak szybko, nie spuściłem się na wodę... Zabrałem dodatkową kamizelkę i wpłynąłem w gęstwinę zalanych krzaczorów skąd dochodziły krzyki. Dwóch policjantów, którzy wskoczyli do wody było już przy tonącym człowieku. Rzuciłem im kamizelkę i zacząłem przedzierać się w stronę, gdzie tonął następny człowiek. Nie zdążyłem, zanim dotarłem w to miejsce poszedł pod wodę. Trzeciej osoby w ogóle nie widziałem. Wróciłem do policjantów (dzielne chłopaki), którzy założyli już kamizelkę tonącemu i całą trójkę zholowałem do brzegu. Później jeszcze przez dwie godziny wspólnie z dwiema łodziami straży pożarnej i WOPR-u przeczesywaliśmy gęstwinę zalanych krzaczorów ale dupa. Nie było szans. Jak i dlaczego Ci ludzie znaleźli się w wodzie 50-60 m od brzegu nie mam pojęcia. Trzeba uważać.
przez Ropuch
21 maja 2014, o 06:53
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kajakarska baza w Wawie

Wisła, dnia 21.05.2014. Jest to Rzeka, jeszcze trochę mniejsza, od Tej, która w średniowieczu mieszkała w fosie, pod murami Starego Miasta, ale podobno już za wysoka. Gdzie logika, z budowaniem osiedli mieszkaniowych, na terenach zalewowych... Nawet jeśli nie zaleje woda, to są inne chorubska, wynikające z niewłaściwego usytuowania domów. Byłem pod Klubem, ale nie wchodziłem po trapie. Wszystko w wodzie, widok, niecodzienny. Ale domki, stoją na odpowiedniej wysokości, tak, że woda do nich, nie dociera. Jednym słowem, portfel Ropuszka, zagłębi się nieco głębiej, w mule... Ale będę apelował! (nurkował, słowa Jasia Himilsbacha, sąsiada)
przez kuna
23 maja 2014, o 05:40
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Kajakarska baza w Wawie

Hej! Dziewczęta oraz Chłopcy!
Od kilkunastu godzin odbieram telefony z gratulacjami i ciężko mi Ludzikom wytłumaczyć, że tak na prawdę ja swojego życia nie narażałem, że tak zachowałby się każdy z nas. Na własnej skórze doświadczam jak łatwo jest zrobić z kogoś bohatera nawet wtedy, gdy bohaterem nie jest. Te młode Chłopaki z policji w moich oczach bohaterami są, bo miejsce, w którym to się stało, było paskudnie niebezpieczne i upierdliwe (zawalone powodziowym syfem), a Oni w to badziewie wskoczyli. Pływam tysiące kilometrów ale nie wiem, czy miałbym odwagę zachować się tak, jak Oni. Wczoraj jak spotkaliśmy się wszyscy u Pani Prezydent pogadaliśmy jeszcze o tym. Chłopaki mieli pokaleczone ciała od tych krzaczorów zalanych, przez które przedzierali się do tonącego, zanim jeszcze ja podpłynąłem. Ten uratowany człowiek, to nieszczęśliwy, chory mężczyzna, którego żona zgłosiła trzy dni temu jego zaginięcie. Dobrze, że chociaż jednego z tonących udało się uratować. Wierzcie mi Ludziki, że zrobiliśmy wszystko, co w tamtej sytuacji i warunkach byliśmy w stanie zrobić.
przez Ropuch
23 maja 2014, o 08:18
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Kamienna - 24.05.2014

Na wstępie napiszę, że ciężko mi pisać bo bary mi się rozrosły po wczorajszym pływaniu tak, że garderobę trzeba będzie wymienić :mrgreen:

Ale.....spotkaliśmy się z Agnieszką jak było umówione w Skarżysku Kamiennej przy moście na Kamiennej. O czym gadaliśmy nie napiszę, ale Prus powinien wieczorem dostać po uszach :mrgreen:
Po paru minutach dojechała do nas reszta ekipy która rozstawiała samochody. Pełny skład:
Agnieszka - śmiało nadam Jej tytuł Komandora spływu!
Beatka
Piotr
Tomasz
Marek
Czołg
Szybkie przygotowanie i na wodę.
Rzeka kręci jak jasny piorun. Na mapie wygląda jak luźno rzucony sznur na ziemię. W te i z powrotem. Do tego jest wąska. Pełno w niej gałęziorów i drzew. Przepłynęliśmy prawie 19 km. ale na całej długości było wymagająco i do tego wiatr nam przeszkadzał dmuchając prosto w buźki. Pierwszy odcinek mocno zwałkowy. Bez przenosek się nie obeszło. Pomagaliśmy sobie, więc to żaden problem. Nasi wyczynowcy, czyli Agnieszka i Piotr nie obnosili wszystkiego i na swoich mydelnicach pokonywali zwałeczki pomagając sobie wzajemnie. Myślę że Piotr opisze trasę dość dokładnie bo ja nie mam pamięci do tych wszystkich nazw, co i gdzie. Za młynem i dość dużym progiem z palami przerwa na popas. Tylko Piotr spłynął próg. Na zdjęciach wyglądał łagodniej. Na żywo nawet przez myśl mi nie przeszło aby próbować. W każdym razie po zwałkach dostaliśmy w kość na dopływie do zalewu w Wąchocku. Tu doszedłem do wniosku że moja technika wiosłowania jest taka, że nie mam żadnej techniki. Uciekał mi przód na boki z powodu wiatru, co skutecznie wybijało mnie z rytmu i z lekka denerwowało. Sam zalew dość pokaźnie rozhuśtany, a my nadal pod wiatr! Za to Carolinka na zalewie stała się jakby innym kajakiem. Trzymała kierunek i szła ładnie do przodu, mimo że to nadal ja trzymałem wiosło :lol: Komentarz współuczestników był taki że ładnie tnie wodę, a więc ładnie tnie wodę ;)
Po przenosce przez tamę na zalewie chwila odpoczynku i ostatni odcinek z wiatrem oczywiście w papuchę.
Rzeczka przypominała mi trochę Wieprz, jednak tu brzegi są niższe i jest dużo więcej przeszkód. Był to najcięższy mój spływ do tej pory. Bardzo ciekawe doświadczenie z fajną ekipą! Miałem nadzieję na kąpiel, ale tak jak na Drzewiczce nic z tego nie wyszło choć raz było bliziutko i to na samym początku. Pokonałem dwie zwałki włażąc cały do kajaka i ocierając polikiem o drzewo. Asekurował mnie Piotr i pomagał się później wydostać z wnętrza Caroliny bo było to dużo cięższe niż wsunięcie się do środka :lol:
Jestem pod wrażeniem wytrzymałości Agnieszki. Świetny kajakarz. Na zalewie mydelniczki miały b. ciężko. Widać było, że kajaki właściwie pchają wodę. Jest się od kogo uczyć!
Dziękuję Wszystkim za spływ i towarzystwo. Za wspaniały humor i atmosferę.
Piotrowi za pomoc przy zwałkach, a Beatce za tradycyjną czekoladę ;)
Tomkowi za garść porad dotyczących wiosłowania.
Markowi za to że jest wesołym i bezproblemowym gościem i za wskazanie drogi powrotnej ;)
Za akcję przy progu i za rysy na szyi już masz honorowego członka MO :lol:
Zdjęć tym razem nie mam żadnych bo nie było nawet czasu wyjąć aparatu. Liczę na Piotra ;)
P.S. I apeluję. Pływajcie z nami. Nie bójcie się Prusa. On tylko na forum wygląda groźnie - samuraj ;) Na rzece jest miłym, pogodnym i pomocnym gościem :lol:
A teraz zapraszam jak mówiłem nad Kamienną,....na gościnne występy na Pilicy ;)
przez Czołg
25 maja 2014, o 07:53
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Wieprz 24.05

Spływ ograniczyłem do jednego dnia (soboty) i oparłem na zasadzie "pod prąd i z nurtem". Kijany-Karolin 2 godziny, powrót bez wiosłowania godzina. Woda dość wysoka, ale już opadająca. Wspaniałe wyjścia na brzeg bo muł zatopiony, soczysta zieleń, barwa wody już sklarowana, przeszkód zero, słońce i lekki wiaterek unoszący puch topoli. Warunki idealne do pływania - należy Wam się zółta kartka ;)

https://plus.google.com/photos/117105947959355725573/albums/6017989094370228529

https://lh4.googleusercontent.com/-OG_DPQtOWQY/U4QxSdYofmI/AAAAAAAAC7I/3oodgKzU_VI/w769-h577-no/P5240384.jpg

https://lh4.googleusercontent.com/-Nlul94o5Vrs/U4Qxcj3LCKI/AAAAAAAAC8g/nDngPtDKPBQ/w769-h577-no/P5240439.jpg

https://lh4.googleusercontent.com/-BvHb1bbTeTQ/U4Qxh7O2cGI/AAAAAAAAC9Q/QJOzwp1EjVQ/w769-h577-no/P5240457.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-fS_hi99-nv0/U4QxQstq2GI/AAAAAAAAC64/sAXPJ8ge14M/w769-h577-no/P5240377.jpg

https://lh4.googleusercontent.com/-bzgGeDHEHSQ/U4Qxbl1xbII/AAAAAAAAC8Y/MvjaSQDq_Es/w433-h577-no/P5240428.jpg
przez czachur
27 maja 2014, o 08:58
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Re: Radomka, czy warto ją odkryć?

No to, tak jak obiecałem - kilka fotek,Ro ze strategicznych miejsc Radomki na odcinku Jedlińsk - Goryń, spływ Goryń - Ryczywół sfilmowałem dosyć szczegółowo na zamieszczonym filmiku.

Rozkładanie sprzętu na moście i fragmencie starej trasy krajowej numer 7, która obecnie jest wyłączona z ruchu - spokojnie można tu zostawić auto.
Start na wodzie - pod estakadą nowej trasy szybkiego ruchu - oczywiście to wszystko w Jedlińsku.
pod wymienionymi wyżej budowlami należy uciekać od razu na lewą stronę, po prawej przeszkody w postaci kołków, i jakichś fragmentów ustrojstw pobudowlanych.

Pierwsze ok 300metrów bardzo niska woda - do pół łydki.
Na poniższym zdjęciu zresztą doskonale widać piasek i dno rzeki.
http://images62.fotosik.pl/965/807509fd86f19677med.jpg

Później jest ok - woda robi się głęboka i szeroka.
Dopływamy do miejscowości Piaseczno i pierwszej przenoski.
Tutaj dwa nurty Radomki się łączą na chwilę - by po chwili znowu się rozdzielić.
Mijamy na wprost pierwszy most ze śluzą - ta odnoga prowadzi do elektrowni wodnej w ww wiosce - później rzeka jest wąska i problematyczna do spłynięcia - dopływamy do leżącego 200 metrów po prawej stronie kolejnego mostu ze śluzą.
Kajak wyjmujemy po jego lewej stronie, w odległości ok 30 metrów.
Oto przeszkoda:
http://images64.fotosik.pl/965/3b2a98080f1db69dmed.jpg

Wodujemy się po lewej, bądź po prawej stronie rzeki na uregulowanym brzegu.
Płyniemy jakieś 200 metrów i kolejna przenoska.
Proponuję lewą stronę - ponieważ za przeszkodami - wygodniejsze wodowanie jest właśnie z tej strony.
Oto ta przeszkoda:
http://images61.fotosik.pl/963/3148d515925781b2med.jpg

Do momentu ponownego połączenia nurtów rzeki jest stosunkowo płytko - trzymamy się nurtu na meandrach.
Mija, coś ok 2km - i mamy z powrotem "dużą" Radomkę.
Później wpływa do niej rzeczka Mleczna i zaczyna się robić super fajnie.
Dosyć szybki nurt, dziko, sporo przeszkód w wodzie: drzewa, konary pochylone nad wodą.
http://images61.fotosik.pl/963/2918792036b836c7med.jpg

Dopływamy do mostu kolejowego - i pod nim znowu woda się dzieli na dwa nurty.
Na obydwóch - bystrza.
Prawa strona węższa, ale łagodniejsza.
Lewą, ze względu na swoje słabe doświadczenie kajakarskie i pneumatyka - odpuściłem.
Zaobserwowane po prawej stronie kołki.
http://images63.fotosik.pl/963/f6b7fa3d2ca83bafmed.jpg

http://images61.fotosik.pl/963/939d95c2d06a29aemed.jpg

Po jakimś czasie, dosyć dynamicznego pływania na szybkiej wodzie - kolejne bysterko z malutkim progiem, którego nie zdążyłem uwiecznić.
Z lewej i prawej strony kołki - po środku ok 2 metrowej szerokości przejście - kajak spokojnie przechodzi bez zawadzania dnem.

Później nurt zwalnia. Kilka kilometrów za mostem Jastrzębia - Bartodzieje robi się szerzej i wolniej. Głęboko na ok 2 metrów.
To rozlewisko na wysokości wsi Wola Goryńska stworzone przez spiętrzenie wody i elektrownię przed Goryniem.

Ktoś, kto kocha przyrodę - będzie zachwycony.
Przepiękna zadrzewiona wysepka:
http://images62.fotosik.pl/966/9e8041f7697d373cmed.jpg

http://images64.fotosik.pl/986/e962eb8b1ae78a4cmed.jpg

Dopływamy do elektrowni.
http://images64.fotosik.pl/965/5bf06b2cd3e946c6med.jpg

Kajaki wyjmujemy na przygotowanym dla kajakarzy pomościku po prawej stronie.
http://images65.fotosik.pl/965/0feb8f969e6d02fcmed.jpg

Wodujemy się z powrotem również po prawej stronie - tuż za ogrodzeniem jedynej działającej turbiny ślimakowej w Polsce.
http://images65.fotosik.pl/965/fc294cd244ca5aebmed.jpg

Płyniemy wzdłuż Gorynia.
Jest mazowiecko - pięknie!
http://images62.fotosik.pl/966/d10ef5184c9907a8med.jpg

Mijamy most Goryń - Mąkosy Stare i po 300 metrach trafiamy pierwszy z trzech tutejszych progów (dwa kolejne na filmiku).
Progi te spokojnie - wszystkie można pokonać dopływając do murka i przenosząc kajak na drugą stronę...
...taka operacja może być jednak uciążliwa przy niskim stanie wody.
Poniżej ja i opisana "katarakta":
http://images64.fotosik.pl/965/acb6cda66c6a5870med.jpg

Do kolejnego mamy wodą jakiś kilometr...podobnie jak do ostatniego.
Ostatnia przeszkoda do Ryczywołu to podwójny próg pod mostem w Brzózie - trzeba uważać, bo przy niskim stanie wody - jest on niespływalny - duże kamienie i wzdłuż całości powbijane kołki.

To chyba tyle...
...postaram się uzupełniać wątek z kolejnych fragmentów tej rzeki jak ją tylko zrobię.

Górę w sumie już trochę zrobiłem. Debiut mojego Seawava odbyłem na Zalewie Domaniowskim, który jest utworzony właśnie na rzece Radomce.
Zbiornik ten generalnie można podzielić na dwie części - komercyjną, tę od strony zapory i dziką z kilkoma wysepkami w miejscu gdzie zasila go bieżąca woda.

Tej pierwszej nie polecam - chyba, że ktoś chce zaliczyć, tę drugą - jak najbardziej - jest super.
http://images62.fotosik.pl/933/7c89205a1946f321med.jpg

http://images64.fotosik.pl/933/73f7bb33c5d39873med.jpg

Burza:
http://images65.fotosik.pl/934/080b89cfd73e3748med.jpg

Obsada naszego "Niszczyciela":
http://images62.fotosik.pl/933/c62c1f6d8fcef0fbmed.jpg

W razie jakichś pytań - piszcie :)
przez marboru
27 maja 2014, o 21:21
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

cron